Legendy sportu: Eddy Merckx Cz.3.
Poprzednie części:
Legendy sportu: Eddy Merckx Cz.1.
Legendy sportu: Eddy Merckx Cz.2.
...
Po bardzo udanym roku 1967, Eddy Merckx zmienił zespół na Faemę. Nowy sezon nie zaczął się dla niego zbyt dobrze. Z wyścigu Paryż - Nicea musiał się wycofać z powodu kontuzji kolana. Nie obronił też tytułów wygranych przed rokiem, czyli Mediolan - San Remo i Tour of Flanders. Jego pierwszym większym sukcesem w roku 1968 było wygranie klasyku Paryż - Roubaix. Na finiszu pokonał wtedy swojego rodaka Hermana Van Springela. Zawody odbyły się w fatalnej pogodzie. Jak ustalił zespół, Merckx miał ścigać się w Giro'd Italia, a nie Tour de France. Okazało się do świetną decyzją, bo Merckx we Włoszech tryumfował. Było to jego pierwsze zwycięstwo w wielkim tourze. Nie dość, że zwyciężył w klasyfikacji generalnej, to tryumfował też w górskiej i punktowej. Okazało się też, że Merckx cierpi na chorobę serca. Kardiolog, Giancarlo Lavezzaro, odkrył, że Mistrz Świata miał nieobstrukcyjną kardiomiopatię przerostową, chorobę, która zabiła kilku młodych sportowców.
Kolejny skalpem po jaki sięgnął był wyścig Volta a Catalunya.
Rok 1968 Belg mógł uznać za udany, ale nieco gorszy od poprzedniego sezonu.
W 1969 rok wszedł wyśmienicie. Okazał się najlepszy w wyścigu Paryż - Nicea, a także w Tour of Flanders. Zwyciężył też w klasyku Mediolan - San Remo. W połowie kwietnia odniósł epicki tryumf w swoim kraju, dojeżdżając pierwszym na metę w strugach deszczu w Liege.
16 maja rozpoczął zmagania w Giro'd Italia. Powiedział, że nie będzie jeździł tak agresywnie jak rok temu, bo chce zaoszczędzić siły na Tour de France. Wygrał jednak cztery etapy i prowadził po szesnastu dniach touru. Przed rozpoczęciem następnego etapu, dyrektor wyścigu Vincenzo Torriani wszedł do pokoju hotelowego Merckxa razem z kamerą telewizyjną i dwoma dziennikarzami, i oświadczył, że pobrane próbki wykazały obecność dopingu w organizmie Belga. Zastosowanie takich środków było równoznaczne z zdyskwalifikowaniem Merckxa z wyścigu. Kolarz nadal utrzymuje, że nigdy nie przyjął dopingu. Jak było naprawdę? Wie tylko on sam.
Miesięczną karę skrócono i dzięki temu Merckx mógł wziąć udział w wyścigu, który miał być jego najważniejszym w sezonie.
28 czerwca w Roubaix wystartował największy z Wielkich Tourów. Tour de France porównałbym do Wimbledonu w tenisie. To nie jest jedyny Wielki Tour, czy Wielki Szlem w sezonie, ale właśnie ten jest najważniejszy. Ma za sobą największą otoczkę.
Eddy prowadzenie w wyścigu objął już w drugi dzień imprezy, podczas drużynowej jazdy na czas, gdzie dowodzona przez niego Faema tryumfowała. Pierwsze indywidualne zwycięstwo przyszło dla na trasie szóstego etapu, kiedy znów wrócił na utracony później fotel lidera wyścigu. Wygrał następnie jazdę indywidualną na czas, a także 11 etap. Następnie ponownie był najlepszy w ,,czasówce". Wielką glorię odniósł 15 lipca, podczas 17 etapu z Luchon do Mourenx, liczącym sobie 214 kilometrów. Ten tryumf był wizytówką jego ogólnego pierwszego zwycięstwa w Tour de France. Podczas wjazdu na słynną przełęcz Col du Tourmalet Belg jechał na czele stawki. Merckx wtedy zaatakował, a na szczycie był już z 45 - sekundową przewagą. Mimo, że dostał rozkazy od swojego zespołu, żeby czekał na peleton, to jeszcze bardziej przyspieszył. Kiedy miał do przebycia jeszcze ponad 50 kilometrów, a jego przewaga wynosiła już osiem minut i wydawało się, że wygra etap w samotnej ucieczce, zaczął mieć nagłe objawy hipoglikemii, czyli niskiego poziomu cukru we krwi. Hipoglikemia powoduje osłabienie, a może doprowadzić do utraty przytomności, a nawet śmierci. Eddy przejechał ostatnie kilometry pomimo strasznego bólu i zwyciężył. Wtedy powiedział słynne słowa, które wpisały się w jego pierwsze zwycięstwo w Tour de France:
- Mam nadzieję, że zrobiłem już wystarczająco dużo, abyście uznali mnie za godnego zwycięzcę.
Merckx wygrał na sam koniec touru jazdę indywidualną na czas z metą w Paryżu.
Oprócz zwyciężenia w klasyfikacji ogólnej, okazał się też najlepszy w klasyfikacji górskiej i punktowej!
Ciąg dalszy nastąpi...
źródło zdjęcia: Google grafika
Legendy sportu: Eddy Merckx Cz.1.
Legendy sportu: Eddy Merckx Cz.2.
...
Po bardzo udanym roku 1967, Eddy Merckx zmienił zespół na Faemę. Nowy sezon nie zaczął się dla niego zbyt dobrze. Z wyścigu Paryż - Nicea musiał się wycofać z powodu kontuzji kolana. Nie obronił też tytułów wygranych przed rokiem, czyli Mediolan - San Remo i Tour of Flanders. Jego pierwszym większym sukcesem w roku 1968 było wygranie klasyku Paryż - Roubaix. Na finiszu pokonał wtedy swojego rodaka Hermana Van Springela. Zawody odbyły się w fatalnej pogodzie. Jak ustalił zespół, Merckx miał ścigać się w Giro'd Italia, a nie Tour de France. Okazało się do świetną decyzją, bo Merckx we Włoszech tryumfował. Było to jego pierwsze zwycięstwo w wielkim tourze. Nie dość, że zwyciężył w klasyfikacji generalnej, to tryumfował też w górskiej i punktowej. Okazało się też, że Merckx cierpi na chorobę serca. Kardiolog, Giancarlo Lavezzaro, odkrył, że Mistrz Świata miał nieobstrukcyjną kardiomiopatię przerostową, chorobę, która zabiła kilku młodych sportowców.
Kolejny skalpem po jaki sięgnął był wyścig Volta a Catalunya.
Rok 1968 Belg mógł uznać za udany, ale nieco gorszy od poprzedniego sezonu.
W 1969 rok wszedł wyśmienicie. Okazał się najlepszy w wyścigu Paryż - Nicea, a także w Tour of Flanders. Zwyciężył też w klasyku Mediolan - San Remo. W połowie kwietnia odniósł epicki tryumf w swoim kraju, dojeżdżając pierwszym na metę w strugach deszczu w Liege.
16 maja rozpoczął zmagania w Giro'd Italia. Powiedział, że nie będzie jeździł tak agresywnie jak rok temu, bo chce zaoszczędzić siły na Tour de France. Wygrał jednak cztery etapy i prowadził po szesnastu dniach touru. Przed rozpoczęciem następnego etapu, dyrektor wyścigu Vincenzo Torriani wszedł do pokoju hotelowego Merckxa razem z kamerą telewizyjną i dwoma dziennikarzami, i oświadczył, że pobrane próbki wykazały obecność dopingu w organizmie Belga. Zastosowanie takich środków było równoznaczne z zdyskwalifikowaniem Merckxa z wyścigu. Kolarz nadal utrzymuje, że nigdy nie przyjął dopingu. Jak było naprawdę? Wie tylko on sam.
Miesięczną karę skrócono i dzięki temu Merckx mógł wziąć udział w wyścigu, który miał być jego najważniejszym w sezonie.
28 czerwca w Roubaix wystartował największy z Wielkich Tourów. Tour de France porównałbym do Wimbledonu w tenisie. To nie jest jedyny Wielki Tour, czy Wielki Szlem w sezonie, ale właśnie ten jest najważniejszy. Ma za sobą największą otoczkę.
Eddy prowadzenie w wyścigu objął już w drugi dzień imprezy, podczas drużynowej jazdy na czas, gdzie dowodzona przez niego Faema tryumfowała. Pierwsze indywidualne zwycięstwo przyszło dla na trasie szóstego etapu, kiedy znów wrócił na utracony później fotel lidera wyścigu. Wygrał następnie jazdę indywidualną na czas, a także 11 etap. Następnie ponownie był najlepszy w ,,czasówce". Wielką glorię odniósł 15 lipca, podczas 17 etapu z Luchon do Mourenx, liczącym sobie 214 kilometrów. Ten tryumf był wizytówką jego ogólnego pierwszego zwycięstwa w Tour de France. Podczas wjazdu na słynną przełęcz Col du Tourmalet Belg jechał na czele stawki. Merckx wtedy zaatakował, a na szczycie był już z 45 - sekundową przewagą. Mimo, że dostał rozkazy od swojego zespołu, żeby czekał na peleton, to jeszcze bardziej przyspieszył. Kiedy miał do przebycia jeszcze ponad 50 kilometrów, a jego przewaga wynosiła już osiem minut i wydawało się, że wygra etap w samotnej ucieczce, zaczął mieć nagłe objawy hipoglikemii, czyli niskiego poziomu cukru we krwi. Hipoglikemia powoduje osłabienie, a może doprowadzić do utraty przytomności, a nawet śmierci. Eddy przejechał ostatnie kilometry pomimo strasznego bólu i zwyciężył. Wtedy powiedział słynne słowa, które wpisały się w jego pierwsze zwycięstwo w Tour de France:
- Mam nadzieję, że zrobiłem już wystarczająco dużo, abyście uznali mnie za godnego zwycięzcę.
Merckx wygrał na sam koniec touru jazdę indywidualną na czas z metą w Paryżu.
Oprócz zwyciężenia w klasyfikacji ogólnej, okazał się też najlepszy w klasyfikacji górskiej i punktowej!
Ciąg dalszy nastąpi...
źródło zdjęcia: Google grafika
Komentarze
Prześlij komentarz