Bez niespodzianki. Lech przegrał z Rangers 0:1.
Nie było niespodzianki. Lech przegrał w Szkocji z Glasgow Rangers i ich sytuacja w grupie się komplikuje. ,,Kolejorz" razem ze Standardem Liege nie zgromadzili żadnych punktów, a do prowadzących Benfici i Rangers tracą już sześć oczek.
Lech Poznań po porażce w pierwszej kolejce z Benficą Lizbona jechał do Szkocji by zmierzyć się z Glasgow Rangers.
Rangers to klub, który w ostatnich latach przeżył bardzo dużo. Mistrzostwo, degradacja, awanse i odbudowa. To wszystko w 9 lat. Do szkockiej Premiership Rangersi awansowali ponownie w sezonie 2016/17. Jako beniaminek zajęli trzecie miejsce. Następnie byli już tylko za odwiecznym rywalem Celticiem. Teraz celem Rangers jest zdetronizować ich dominację, ponieważ od kiedy w sezonie 2010/11 ligę wygrali ,,The Gers" na szkockim podwórku triumfuje już tylko Celtic.
Aby odbudować dawną siłę, do Rangers w lato 2018 roku przyszedł nowy trener Steven Gerard, czyli niegdyś wybitny środkowy pomocnik, legenda Liverpoolu. To poskutkowało awansem do fazy grupowej Ligi Europy już w pierwszym sezonie pracy. To samo udało się zrobić rok później, a w decydującym o awansie dwumeczu Rangers pokonali Legię Warszawa. W samej Lidze Europy udało się zrobić postęp, bo tym razem drużyna Gerrarda zatrzymała się na 1/8 finału, gdzie musiała uznać wyższość Bayeru Leverkusen.
W obecnym sezonie ,,The Gers" po raz kolejny znaleźli się w Lidze Europy, a ostatnie tygodnie są dla nich znakomite. W lidze pokonali na wyjeździe Celtic Glasgow i przewodzą tabeli z dorobkiem sześciu punktów przewagi nad Celticiem. Rangers świetnie weszło też w rozgrywki Ligi Europy wygrywając 2:0 ze Standardem Liege. Warto podkreślić, że wicemistrzowie Szkocji w tym sezonie jeszcze nie przegrali, wygrali ostatnie siedem meczów, a w ostatnich czterech nie stracili gola. To są statystyki oczywiście jeszcze przed pojedynkiem z Lechem.
,,Kolejorz" miał dużo powodów do obaw przed tym spotkaniem, które zwiększyły się dodatkowo, jak okazało się, że niezdolni do gry są Pedro Tiba i Jakub Kamiński. Obaj zawodnicy to ważne punkty poznańskiej drużyny.
Rangers byli faworytami co pokazywały też kursy bukmacherskie. Za złotówkę postawioną na Lecha bukmacherzy oferowali ponad dziewięciokrotność sumy w przypadku zwycięstwa wicemistrzów Polski.
Bilans pierwszej połowy to tylko jeden celny strzał. Obie drużyny potrafiły budować ciekawe akcje, ale brakowało konkretów. Lech, tak jak z Benficą nie oddał piłki rywalom, lecz sam cenił sobie atak pozycyjny.
Po przerwie sędzia szybko wyciągnął z kieszeni dwie żółte kartki i ,,nagrodził" nimi środkowych obrońców gospodarzy: Leona Bologuna i Connora Goldsona. To nie dało jednak Lechowi większej swobody i dla ,,Kolejorza" zaczęły się trudne czasy.
Rangers praktycznie zamknęło Lecha na własnej połowie, a piłkarze gości ograniczali się tylko do wybijania piłki.
W 63 minucie Steven Gerrard dokonał pierwszej w tym spotkaniu zmiany. Za Kemara Roofe'a wszedł Alfredo Morelos. Kolumbijczyk potrzebował zaledwie pięciu minut na zdecydowanie o wyniku spotkania. Morelos pokonał bramkarza Lecha, Filipa Bednarka strzałem głową po idealnie mierzonym dośrodkowaniu Borny Barisicia. Nazwisko Morelosa jest już polskim kibicom dobrze znane, bo właśnie ten zawodnik pozbawił rok temu marzeń o Lidze Europy Legię Warszawa.
Trener ,,Kolejorza" Dariusz Żuraw dokonał jeszcze trzech ofensywnych zmian wprowadzając na murawę Jana Sykorę, Mohamada Awada i Nikę Kaczarawę. Niestety goście już nie odwrócili losów meczu.
Rangers wygrali zasłużenie. Byli w swoich działaniach skuteczniejsi i przede wszystkim zdołali przez kwadrans zupełnie zdominować przyjezdnych, co doprowadziło do bramki,
Sytuacja grupowa Lecha się komplikuje. Szczerze mówiąc nie widzę szans na wyjście ,,Kolejorza" z grupy. Teraz przed wicemistrzami Polski w Lidze Europy dwa mecze ze Standardem Liege i ważne, żeby te spotkania zakończyć z dodatnim bilansem.
źródło zdjęcia: Google grafika
Komentarze
Prześlij komentarz