Zamieszanie z Durantem i porażka Nets z Raptors w hicie NBA.

Brooklyn Nets przegrało 117:123 z Toronto Raptors. Tyle, co o samym meczu, mówi się o zamieszaniu z Kevinem Durantem w roli głównej. 

Przed meczem

Spotkanie Brooklyn Nets z Toronto Raptors było najciekawiej zapowiadającym się starciem z piątkowych meczów NBA. 

Po stronie Nets miała wystąpić wielka trójka: James Harden - Kevin Durant - Kyrie Irving. Razem na parkiecie zagraliby po raz szósty. Ich dotychczasowy bilans to pięć zwycięstw i jedna porażka, odniesiona podczas ich wspólnego debiutu w meczu przeciwko Cleveland Cavaliers. Teraz Nets prowadzeni przez komplet swoich liderów chcieli odnieść 14 triumf w tym sezonie.

Toronto Raptors po fatalnym starcie i tylko dwóch zwycięstwach w pierwszych dziesięciu meczach sezonu, zaczęli się odbudowywać. Na piątkowe spotkanie Kanadyjczycy przyjeżdżali z dwoma wygranymi przeciwko Orlando Magic. Teraz stało przed nimi znacznie trudniejsze zadanie pokonania Brooklyn Nets.

Zamieszanie z Durantem

W podstawowym składzie Nets nie wyszedł nieoczekiwanie Kevin Durant. Jak się okazało było to spowodowane protokołem zdrowotnym NBA. 32-latek miał mieć kontakt z osobą wykazującą objawy zarażenia koronawirusem. Jednak już w trakcie pierwszej kwarty Amerykanin wyszedł na parkiet. W ciągu 20 minut zdążył rzucić 8 punktów, aż poproszono go o opuszczenie placu gry, ponieważ owa osoba otrzymała niejednoznaczny wynik na obecność covid-19 w organizmie. To całe zamieszanie jest obecnie szeroko komentowane. Odnieśli się do tego również sami zawodnicy Nets:

- To było zagmatwane, frustrujące i dziwaczne. Nie mógł zacząć meczu, później wyszedł na parkiet, a później znów nie mógł grać. To po prostu nie ma sensu, ale ja nie podejmuję decyzji. Ja tu tylko pracuję - powiedział Joe Harris.

Przebieg meczu

Toronto Raptors popisało się świetnym startem meczu. Prowadzili od pierwszych minut 7:0, 13:4, 17:11, czy 26:17. Ostatecznie Mistrzowie NBA z 2019 roku wygrali pierwszą kwartę 34:23, a wiodącymi postaciami byli Norman Powell i Kyle Lowry. 

Przewaga Raptors wzrosła już do stanu 50:33 i wydawało się, że Nets trudno będzie coś jeszcze zdziałać. Stało się jednak inaczej i Brooklyn zaczął odrabiać straty. Udało się doprowadzić do stanu 55:47, po którym nadeszła jednak odpowiedź celnym rzutem za trzy Aron Baynesa. Gospodarze przeprowadzili ofensywę. Rzucili dziesięć punktów z rzędu (sześć DeAndre Jordan i cztery Kevin Durant) i było już 58:56. Ostatecznie po zakończeniu pierwszej połowy na tablicy wyników malował nam się rezultat 67:63 dla Toronto Raptors. 

Po ,,trójce" Joe Harrisa Nets dopięli swego i wyszli na prowadzenie 68:67. Gospodarze utrzymywali przewagę doprowadzając do stanu 77:71. Lepiej trzecią kwartę finiszowali jednak Raptors i przed ostatnimi 12 minutami gry to oni wygrywali 92:90.

Brooklyn świetnie wystartował czwartą odsłonę spotkania, co przełożyło się na wyniki: 100:95, 105:101, 107:103. Toronto jednak odpowiedziało za sprawą Kyle'a Lowry'ego. W ciągu dwóch minut Lowry zdobył aż 11 punktów! Na 121:113 dla przyjezdnych trafił Pascal Siakam i dla Nets zrobiła się to strata nie do odrobienia. Mecz ostatecznie zakończył się wynikiem 123:117.

Brooklyn Nets mimo porażki utrzymało trzecie miejsce w Konferencji Wschodniej. Toronto Raptors plasuje się cztery oczka niżej. 













źródło zdjęcia: Google grafika 

Komentarze

Popularne posty