Siódmy tytuł Hamiltona, fatalny sezon Ferrari, chwila grozy i dwóch takich zwycięzców. Podsumowanie sezonu 2020 Formuły 1.

Rok 2020 Formuła 1 zapamięta na długo. Przez pandemię koronawirusa sezon został opóźniony o cztery miesiące i zupełnie zmodyfikowany. Finalnie, dużych niespodzianek jednak nie było. Przede wszystkim, siódmy tytuł mistrzowski zdobył Lewis Hamilton, a w klasyfikacji konstruktorów zwyciężył Mercedes.

Zmiany 

12 marca 2020 roku, wiadomość o zakażeniu koronawirusem w swojej drużynie ogłosił McLaren, który wycofał się z Grand Prix Australii. Ostatecznie na dwie godziny przed początkiem pierwszej serii treningowej poinformowano o odwołaniu zmagań na Antypodach.

Nastąpiła lawina informacji o kolejnych wyścigach, które w tym sezonie się nie odbędą. Wszystkich fanów Formuły 1 najbardziej zmartwiła wiadomość o anulowaniu GP Monako. Nie udało wprowadzić się też nowych w kalendarzu GP: Wietnamu i Holandii. Zabrakło też innych wyścigów poza Europą: w Kanadzie, USA, Japonii, Chinach, Brazylii, Meksyku, Singapurze i Azerbejdżanie. FIA musiała pogrzebać marzenia o przeprowadzeniu także europejskiej rundy we Francji.

Kibice dostali jednak rekompensatę, w postaci torów, które w normalnych okolicznościach w kalendarzu by się nie pojawiły. Mowa tu o kolejnych włoskich rundach na Mugello i Imoli, powrocie po aż 24 latach do Portugalii i po siedmiu na Nürburgring, a także po dziewięciu do Turcji.

Nowością były też nowe nazwy wyścigów, które występowały po rozegraniu dwóch lub trzech Grand Prix w jednym państwie. Tym samym pojawiły się GP: Styrii (po drugim weekendzie w Austrii), 70 - lecia Formuły 1 (po drugim weekendzie w Wielkiej Brytanii), Toskanii (po drugim weekendzie we Włoszech), Emilii - Romanii (po trzecim weekendzie we Włoszech) i Sakhiru (po drugim weekendzie w Bahrajnie). Tylko raz, w przypadku przeprowadzenia w danym kraju jednego wyścigu, zobaczyliśmy inną nazwę Grand Prix, niż pochodząca od nazwy państwa - GP Eifelu w Niemczech.

Start sezonu

Istniała groźba odwołania całego sezonu 2020, ale ostatecznie udało się stawce pojechać w każdym z wyścigów zaplanowanych według nowego terminarza. Kierowcy stanęli na starcie na początku lipca, tym razem nie w Australii, a w Austrii. Pierwszy wyścig sezonu wygrał Valtteri Bottas, a podium uzupełnili Charles Leclerc i Lando Norris. W trzech następnych Grand Prix triumfował już jednak Lewis Hamilton i pozbawił innych wszelkich złudzeń o tym, kto zdobędzie mistrzowski tytuł.

Hamilton i Mercedes

Brytyjczyk zaczął pogoń za rekordami Michaela Schumachera. Już na początku wyrobił sobie taką przewagę w klasyfikacji generalnej, że wyrównanie rekordu siedmiu mistrzostw świata w przypadku Hamiltona było już tylko formalnością. Licznik wygranych wyścigów ciągle się powiększał, aż w końcu zatrzymał się na 95. Schumacher zanotował 92 zwycięstwa, co zostało przez Lewisa pobite podczas GP Emilii Romanii, w czasie serii pięciu triumfów z rzędu. Jego liczby z tego roku mówią same za siebie:

  • 11 na 16 wygranych wyścigów
  • 14 na 16 miejsc na podium
  • 16 na 16 miejsc punktowanych
Wydaje się, że w przyszłym sezonie Brytyjczyk znów będzie bezkonkurencyjny. Podobnie jak jego zespół. 

Mercedes klasyfikację konstruktorów wygrał w cuglach. Od drugiego w tabeli Red Bulla niemiecka stajnia zdobyła prawie dwa razy więcej punktów. Bolid tej ekipy był zdecydowanie lepszy od aut reszty stawki i imponował dużą niezawodnością. 

Fatalny sezon Ferrari

Ten sezon dla Ferrari był jak najgorszy koszmar. Jednak to co się dzieję obecnie we włoskiej ekipie jest rzeczywistością, z którą trzeba sobie poradzić. Dopiero szóste miejsce w klasyfikacji konstruktorów to dla nich wynik poniżej przyjętych norm. Ósma pozycja Charlesa Leclerca i katastrofalna trzynasta Sebastiana Vettela dobitnie pokazuje miejsce Ferrari, które stało się słabym średniakiem. Dobre były tylko momenty, jak dwa miejsca na podium Leclerca i trzecia lokata Vettela w Turcji. Niemiec odchodzi już do Astona Martina, a o lepszą przyszłość dla najbardziej utytułowanej ekipy w historii F1 walczyć będzie Carlos Sainz Jr. Prognozy na 2021 rok nie są jednak optymistyczne.

Podium McLarena

Postęp McLarena w ostatnich latach jest imponujący, a teraz zaliczył on swoje apogeum. Jeszcze w 2017 roku, angielska ekipa była drugą najgorszą w stawce. Następnie przesunęła się na szóste miejsce, w ubiegłym roku na czwarte, a teraz stajnia zaliczyła upragnione podium. O trzecią pozycję wśród konstruktorów drużyna z Woking musiała walczyć do samego końca z Racing Point i dzięki dobremu wyścigowi Lando Norrisa i Carlosa Sainza Jr. w Abu Zabi udała im się ta sztuka.

Dwóch takich zwycięzców

Oprócz niesamowitych jedenastu wygranych wyścigów Lewisa Hamiltona, dwukrotnie zwyciężał Max Verstappen i Valtteri Bottas. Tylko dwa razy zdarzyła się sytuacja, gdy nie triumfował ktoś z tej trójki.

Po raz pierwszy, miało to miejsce podczas najbardziej emocjonującego GP w sezonie, na torze Monza. Wtedy bezprecedensowy sukces odniósł Pierre Gasly. Wyścig przerywano, a dziesięcioma dodatkowymi sekundami ukarany został Lewis Hamilton. 

Do drugiego takiego przypadku doszło w przedostatnich zmaganiach sezonu. Pod nieobecność zakażonego koronawirusem Hamiltona, zwyciężył Sergio Perez.

Chwila grozy

Do dramatycznych wydarzeń doszło w czasie Grand Prix Bahrajnu. Z ogromną siłą w bandę uderzył kierowca Haasa Romain Grosjean. Jego bolid przepołowił się i stanął w płomieniach. Francuz był krok od śmierci, ale ostatecznie wyszedł z sytuacji jedynie z oparzeniami. Świetnie zadziałały wszystkie procedury bezpieczeństwa i dzięki temu uniknięto tragedii.

Sezon 2020

Pomimo pandemii, FIA doprowadziło do rozegrania 17 wyścigów, co należy przyjąć za sukces. 2020 rok dał nam wiele wrażeń związanych z Formułą 1, a następny zapowiada się również pasjonująco. Wkrótce opublikowany zostanie już komplet składów na przyszły sezon F1, co z pewnością skomentuje.














źródło zdjęcia: Google grafika 

Komentarze

Popularne posty