Bez niespodzianek. Piast kończy swoją przygodę, a Legia awansuje dalej.

Po świetnych środowych nastrojach, które zawdzięczaliśmy zwycięstwu Lecha Poznań, czwartek miał już słodko - gorzki smak. Legia pokonała 2:0 Dritę, natomiast Piast uległ 0:3 FC Kopenhadze.

Rozstrzygnięć wczorajszych spotkań mogliśmy się spodziewać. Legia była zdecydowanym faworytem w spotkaniu z Dritą, a Piastowi nie upatrywano specjalnych nadziei w związku ze spotkaniem z FC Kopenhagą. Mecze potoczyły się zgodnie z przewidywaniami.

W tym poście skomentuje oba te pojedynki.

Piast Gliwice - FC Kopenhaga

Najpierw, o 20:00 do rywalizacji przystąpił Piast Gliwice. Gliwiczanie wybrali się w podróż do Kopenhagi na słynne Parken. Na największym obiekcie w Danii koncertowały już takie legendy muzyki jak m.in.: Michael Jackson, Metallica, czy U2, które przyciągały tłumy publiczności. Teraz z uwagi na pandemię koronawirusa na obiekcie nie mogli oczywiście pojawić się fani.

Kopenhaga to zespół, który od Piasta finansowo dzieli przepaść. W sezonie 2019/20 polska drużyna na transfery wydała 1,17 mln euro co dla Piasta jest wynikiem bezprecedensowym. Wtedy został też pobity rekord transferowy klubu. Za 700 tysięcy euro pozyskano Kristophera Vidę. 

Dla porównania Kopenhaga w tym samym sezonie na transfery wydała 18,47 mln euro, sprowadzając przy tym sześciu zawodników za kwotę wyższą niż 2 mln euro. Pobiła także klubowy rekord kwoty kupna jednego zawodnika. Na Parken za 5 mln euro przyszedł Pep Biel. Ekipa ze stolicy Danii nie tylko dużo kupuje, ale też sprzedaje. W tym samym sezonie na konto Kopenhagi wpłynęło 29,06 mln euro. 

Transferem, który ostatnio nie schodził w Danii z okładek gazet było pozyskanie przez Kopenhagę Kamila Wilczka. Polak w Bröndby, czyli odwiecznym rywalu jego nowego zespołu, spędził cztery lata i wypracował sobie markę. Taki ruch ze strony Wilczka spotkał się z ogromną dezaprobatą ze strony kibiców Bröndby. Jednak nawet fani Kopenhagi nie polubili Wilczka. 32 - letni snajper udowadnia swoją wartość kolejnymi dobrymi występami. Nie inaczej było w spotkaniu z Piastem.

To właśnie Wilczek otworzył w 14 minucie strzałem z najbliższej odległości wynik meczu. Następnie 3 - krotny reprezentant Polski jeszcze asystował, chociaż jak sam później przyznał w wywiadzie, była to bramka nieprawidłowa, ponieważ przy przyjęciu piłki pomagał sobie ręką. Sędzia nie dopatrzył się jednak nieregulaminowego zagrania i Kopenhaga wyszła na dwubramkowe prowadzenie.

Wynik spotkania ustalił w trzeciej minucie doliczonego czasu gry Pep Biel.

Przygodę Piasta z europejskimi pucharami można uznać za udaną. Wygrane na wyjeździe z Dynamem Mińsk i Hartberg należy zapisać na duży plus. Teraz drużyna pod wodzą Waldemara Fornalika musi skupić się na krajowym podwórku, bo tam radzi sobie o wiele gorzej niż na arenie międzynarodowej. Dość powiedzieć, że w Ekstraklasie gliwiczanie zajmują na razie ostatnie miejsce.













Legia Warszawa - FC Drita Gjilan

Ostatnie tygodnie były przy Łazienkowskiej bardzo burzliwe. ,,Wojskowi" z eliminacji Ligi Mistrzów odpadli już w drugiej rundzie z Omonią Nikozją. Dodatkowo słabo radzili sobie w lidze. Tam zaliczyli dwa zwycięstwa (2:1 z Rakowem i 1:0 z Wisłą Płock) i dwie porażki (1:2 z Jagiellonią i 1:3 z Górnikiem). Prezes klubu, Dariusz Mioduski uznał, że musi szybko podejmować odpowiednie kroki i pożegnał się z trenerem Aleksandarem Vukoviciem. Nowym szkoleniowcem został Czesław Michniewicz, który odpowiada także za naszą kadrę U21. Pierwszym testem Michniewicza miało być spotkanie z Dritą w trzeciej rundzie eliminacji Ligi Europy. 

Drita to zespół z Kosowa, który swoją kadrę opiera na rodzimych piłkarzach. W pojedynku z Legią ich podstawowa jedenastka była złożona z piłkarzy pochodzących z dwóch nacji: Kosowa (9 zawodników) i Macedonii Północnej (2 graczy).

Od dłuższego czasu mówiło się o opcji przesunięcia Michała Karbownika do pomocy i właśnie w drugiej linii ,,Karbo" rozgrywał spotkanie z Dritą. Pojedynek w trzeciej rundzie eliminacji Ligi Europy był także szansą na debiut dla nowego nabytku Legii Joela Valencii, który jeszcze w sezonie 2018/19 biegał po boiskach Ekstraklasy w koszulce Piasta. Ekwadorczyk bramki wczoraj nie zdobył, ale jego partnerzy z ofensywnego tercetu już tak. Paweł Wszołek dokonał tego w 24 minucie ładnym strzałem głową, a Tomas Pekhart także z główki trafił 20 minut później.

Od fazy grupowej Ligi Europy Legię Warszawa dzieli już tylko jeden mecz. Rywalem będzie Qarabağ Ağdam. Drużyna z Azerbejdżanu w Lidze Europy występuje od sezonu 2014/15 z przerwą na udział w Lidze Mistrzów w kampanii 2017/18. Qarabağ powinien postawić zatem trudne warunki, jednak Legia zrobi wszystko aby awansować. 













źródło zdjęć: Google grafika 

Komentarze

Popularne posty