Wielkie niespodzianki w Pucharze Hiszpanii! Półfinał bez Barcelony i Realu za to z m.in. Mirandes i Granadą.

Valencia, Villareal, Real Madryt i FC Barcelona. Te drużyny były zdecydowanymi faworytami w spotkaniach z kolejno: Granadą, Mirandes, Realem Sociedad i Athletickiem Bilbao. We wszystkich z tych meczy doszło jednak do sensacji i w półfinale zagrają: Mirandes z Sociedad i Granada z Bilbao! 
Wszystko zaczęło się od meczu na Nuevo Los Carmenes w Granadzie. Tam miejscowy zespół mierzył się z piątą w lidze i bijącą się o miejsca dające awans do Ligi Mistrzów Valencią. Gospodarze szybko objęli prowadzenie, lecz Valencia odpowiedziała w 40 minucie za sprawą Rodrigo. Po pierwszej połowie mieliśmy zatem remis. Jednak w czwartej doliczonej minucie gry, rzut karny z zimną krwią wykorzystał Roberto Soldado dając Granadzie zwycięstwo. Spotkanie oglądało się naprawdę wyśmienicie. Oba zespoły łącznie oddały aż 36 strzałów z czego 13 było celnych. Granada, moim zdaniem zasłużenie, zameldowała się w półfinale Pucharu Króla.
W środę akcja przeniosła się na malutki obiekt o nazwie ,,Anduva". Co ciekawe właśnie na tym stadionie, 28 lutego 2006 roku. Polska reprezentacja U21 stoczyła towarzyski mecz z młodzieżową kadrą Hiszpanii. Zawodnicy Villarealu zagościli, więc w miejscowości Miranda de Ebro. Te miasto liczy sobie zaledwie 38 tysięcy mieszkańców, a słynie m.in. z produkcji wagonów Talgo wykorzystywanych do mogących rozpędzić się nawet do 300 km/h kolei. Stadion ,,Anduva" mieści ledwie niecałe 6 tysięcy osób. Miejscowy klub Mirandes gra w drugiej lidze hiszpańskiej, a zajmuje tam obecnie 11 pozycje. Villareal to zupełnie inna półka. Obecnie znajduje się na 7 pozycji w La Liga z tylko pięcio - punktową stratą do podium. 
Już w 17 minucie po pięknej akcji bramkę strzelił Matheus Aias. Fani Mirandes oszaleli. Po niemal kwadransie nadeszła odpowiedź. Znakomity strzał bezpośrednio z wolnego oddał Javi Ontiveros. Bramkę do szatni ustrzelił z rzutu karnego Martin Marquelanz i jeszcze raz publiczność zgromadzona na ,,Anduvie" podskoczyła z miejsc. Dziesięć minut po początku pierwszej połowy ,,jedenastkę" na gola zamienił Santi Cazorla i Villareal po raz kolejny wyrównał. Riposta nadeszła po trzech minutach, a wykonał ją lewą nogą Odei Onaindia. Decydujący cios w doliczonym czasie drugiej połowy zadał Antonio Sanchez i ustalił wynik na 4:2. Po końcowym gwizdku na trybunach zaczęła się szampańska zabawa. Na liście pokonanych drużyn Mirandes do m.in. Celty Vigo i Sevilli dopisało Villareal. Bohaterem stał się Martin Merquelanz, który w ćwierćfinałowym meczu zdobył bramkę i zaliczył hat - trick asyst! 
Na czwartek zaplanowane były dwa mecze. Realu Madryt z Realem Sociedad i FC Barcelony z Athletickiem Bilbao.
O 19:00 zaczęło się spotkanie w stolicy Hiszpanii. Na Santiago Bernabeu lider La Ligi Real miał zapewnić sobie półfinał Pucharu Króla. Tak się, jednak nie stało...
W 22 minucie na prowadzenie wyszli niespodziewanie goście. Mecz otworzył Martin Odegaard. Co ciekawe to obecny piłkarz Realu Madryt, a w Sociedad przebywa tylko na wypożyczeniu z którego wróci 30 czerwca. W 54 minucie na 2:0 podwyższył soczystym strzałem nożycami Alexander Isak. Dwie minuty później za sprawą Isaka było już 3:0. Sociedad na Bernabeu robili co chcieli. W 59 minucie Marcelo wlał nadzieje w serca fanów Los Blancos. Dwie bramki w pół godziny były jak najbardziej realne. Królewscy tak myśleli o ataku, że zapomnieli o obronie, czego konsekwencją musiała być strata bramki. Tak też się stało. 69 minucie gry trafił do siatki gospodarzy Mikel Merino. Mimo starań gospodarzy i skutecznych uderzeń Rodrygo i Nacho, z Santiago Bernabeu z podniesionymi głowami wyjechali zawodnicy Sociedad. 
W ostatnim z ćwierćfinałowych spotkań klęskę odniosła Barcelona. Na trudnym terenie, w Kraju Basków na słynnym San Mames, Barca musiała uznać wyższość Athleticu Bilbao. Mimo, że gospodarze oddali zaledwie jeden strzał celny. Barcelonie zabrakło skuteczności. Przede wszystkim Griezmannowi, który zmarnował świetną 100% okazję. Decydujący cios zadał w doliczonym czasie drugiej połowy Inaki Williams choć bramka została ostatecznie przypisana jako samobójcza Sergio Busquetsowi. 
Brak miejsca w decydującej fazie Pucharu Króla dla Realu Madryt i FC Barcelony jeszcze bardziej zaostrzy z pewnością walkę między obiema ekipami o wygranie La Ligi. 
Przed półfinałami wiadomo jedno: w grze pozostały cztery drużyny i która z nich by nie wygrała to i tak sprawi ogromną sensację. 




















źródło zdjęcia: Google grafika 

Komentarze

Popularne posty