FC Barcelona odpadła z Ligi Mistrzów! Liverpool wygrał 4:0 i może cieszyć się z finału Ligi Mistrzów!
10 kwietnia 2018 roku, Rzym. W pierwszym meczu Barcelona zwyciężyła 4:1, a teraz pewna swego jedzie przypieczętować awans do półfinału. 6 minuta 1:0 dla gospodarzy. 58 minuta 2:0. 82 minuta 3:0. I koniec. Roma przechodzi dalej. Tam odpada z Liverpool'em.
Miało tak nie być. Tym razem trener Barcelony Ernesto Valverde mówił, że trzeba grać o zwycięstwo. Jednak nie było widać chęci do gry. Liverpool przebiegł od Barcy o siedem kilometrów więcej! Było też o dokładności, ale Blaugrana zaliczyła aż 138 strat! I skończyło się tak:
-Najbardziej bolesne jest powtórzenie historii z Rzymu. To samo zdarzyło nam się już w zeszłym roku - powiedział selekcjoner Dumy Katalonii.
Nie wyciągnął żadnych wniosków z ostatniej porażki. Wszystko z Rzymu się powtórzyło. Gol na samym początku, następny(e) od 50 do 60 minuty i ostatni w okolicach 80 minuty gry.
Tym razem wszystko wskazywało, że się uda. The Reds w rewanżu byli pozbawieni Salah'a i Firmino i nawet w przypadku zwycięstwa 4:1 odpadliby z rozgrywek. Los chciał inaczej. Awans dla Liverpool'u w pełni zasłużony. Pokazali ogromną wolę walki, a każdy był zmotywowany w 200%.
– Nie sądzę, żeby zbyt wielu ludzi dawało nam szanse. Przed meczem wiedzieliśmy, że będzie trudno, ale wciąż było to dla nas możliwe. Wiara, jaką mieliśmy w szatni, jest niesamowita, jak zresztą można było zobaczyć. Wiedzieliśmy, że na Anfield możemy dokonać czegoś wyjątkowego. Dla kibiców i wszystkich chłopaków jest to wyjątkowy wieczór na tym stadionie, przeżywaliśmy podobne już wcześniej, ale ten jest najlepszy z nich wszystkich – powiedział kapitan Jordan Henderson.
Liverpool był niesamowicie zmotywowany. Widzieliśmy na boisku, że oni wierzyli w sukces. Dali z siebie 200%. Udowodnili, że nie ma rzeczy nie możliwych. Kontuzjowany Mohamed Salah świętował awans do finału w bluzce z napisem ,,Never give up", czyli ,,nigdy się nie poddawaj". Chyba do końca tego sezonu będzie to motto zespołu z Wysp Brytyjskich. Tym bardziej, że stoczą jeszcze bój o mistrzostwo Anglii. Tam też potrzebny jest cud...
źródło zdjęcia: Google grafika
Miało tak nie być. Tym razem trener Barcelony Ernesto Valverde mówił, że trzeba grać o zwycięstwo. Jednak nie było widać chęci do gry. Liverpool przebiegł od Barcy o siedem kilometrów więcej! Było też o dokładności, ale Blaugrana zaliczyła aż 138 strat! I skończyło się tak:
-Najbardziej bolesne jest powtórzenie historii z Rzymu. To samo zdarzyło nam się już w zeszłym roku - powiedział selekcjoner Dumy Katalonii.
Nie wyciągnął żadnych wniosków z ostatniej porażki. Wszystko z Rzymu się powtórzyło. Gol na samym początku, następny(e) od 50 do 60 minuty i ostatni w okolicach 80 minuty gry.
Tym razem wszystko wskazywało, że się uda. The Reds w rewanżu byli pozbawieni Salah'a i Firmino i nawet w przypadku zwycięstwa 4:1 odpadliby z rozgrywek. Los chciał inaczej. Awans dla Liverpool'u w pełni zasłużony. Pokazali ogromną wolę walki, a każdy był zmotywowany w 200%.
– Nie sądzę, żeby zbyt wielu ludzi dawało nam szanse. Przed meczem wiedzieliśmy, że będzie trudno, ale wciąż było to dla nas możliwe. Wiara, jaką mieliśmy w szatni, jest niesamowita, jak zresztą można było zobaczyć. Wiedzieliśmy, że na Anfield możemy dokonać czegoś wyjątkowego. Dla kibiców i wszystkich chłopaków jest to wyjątkowy wieczór na tym stadionie, przeżywaliśmy podobne już wcześniej, ale ten jest najlepszy z nich wszystkich – powiedział kapitan Jordan Henderson.
Liverpool był niesamowicie zmotywowany. Widzieliśmy na boisku, że oni wierzyli w sukces. Dali z siebie 200%. Udowodnili, że nie ma rzeczy nie możliwych. Kontuzjowany Mohamed Salah świętował awans do finału w bluzce z napisem ,,Never give up", czyli ,,nigdy się nie poddawaj". Chyba do końca tego sezonu będzie to motto zespołu z Wysp Brytyjskich. Tym bardziej, że stoczą jeszcze bój o mistrzostwo Anglii. Tam też potrzebny jest cud...
źródło zdjęcia: Google grafika
SZOK
OdpowiedzUsuń